"Sekret" "Sekretem", nastawienie nastawieniem, a życie życiem. Wszechświat wystawił mnie na próbę i nie mam zamiaru się poddać.
Kiedyś pisałam o tym, że w Cultural Care nie byłam infant qualified (czyli, że nie mogę zajmowac się dziećmi poniżej 2 roku życia), a w APIA powiedzieli mi, że jestem. W CC powiedzieli, że nie, bo mam referencje od dziecka z mojej rodziny, a to się nie liczy. Byłam bardzo zmieszana tą sytuacją, ale stwierdziłam, że przecież równie dobrze mogłam zapisać się tylko do jednej agencji i nic bym nie wiedziała, że gdzieś w drugiej są inne zasady. Bardziej chciałam się zmatchować w APIA, więc się upewniłam, czy na pewno mogę zajmowac się dziećmi poniżej 2 roku życia. Powiedzieli, że tak. Stwierdziłam, że może CC przyjęło taką zasadę i koniec. Przecież APIA istnieje chyba z 20 lat i by wiedzieli, jeśli byłaby taka zasada (bezsensowna swoją drogą! Bo to, że opiekujesz się bobasem z rodziny nie sprawia, że to dziecko nie robi kupy, nie płacze i w ogóle opiekuje się same sobą, bo wie, że jesteś jego ciocią^^ ).
Jak wiecie zmatchowałam się z moją familią z rocznym dzieckiem.
Pełna pozytywnego nastawienia przyjechałam do Wawy... A tam konsul: BAN NA WIZE, BITCH!.. tak nie powiedział, ale tak się poczułam.
Konsul powiedział, że nie mogę jechać do tej rodziny, bo referencje od rodziny się nie liczą. No to ja mu mówie, że nie wiedziałam, że skoro agencja mi pozwoliła się z nimi zmatchować, no to nie moja wina. A co śmieszniejsze - rodzina widzi moje referencje, więc mówie mu: Rodzina zdecydowała mi pozostawić swoje dziecko na rok, wiedząc jakie mam referencje i nie mają nic przeciwko. Skąd ta zasada?!
I zresztą stwierdziłam, że mogłabym sobie wpisać cokolwiek w tych referencjach... oni tego nie sprawdzają tak naprawdę. Czytają zeskanowaną kartkę... więc mogłabym napisać "to nie moja rodzina" i byłoby po sprawie.. ech. Kłamstwo wyszłoby mi na dobre.
Potem mówi mi, że albo zrobie nowe referencje.. to mi zajmie gdzieś miesiąc, no bo 200h do wyrobienia, albo zmienie rodzine na taką z dziećmi powyżej 2 roku życia... I wtedy zaczęło mi się w głowie takie..."Nie... niee, niee. Przecież to .. JA. Muszę dostać wizę. Przecież on sobie jaja ze mnie robi. Nie zgadzam się"... no i mówie mu "PANIE! Przecież to nie moja wina, ja zrobiłam wszystko dobrze, jaka w tym ma wina, że agencja nie wiedziała o tej zasadzie?!" on na to "żadna, masz prawo być zła i smutna. Ale wizy nie dostaniesz..." wrrr.. no i mówie mu, że agencja nie wiedziała, bo gdyby wiedziała, to by mnie nie zmatchowała. No i też powiedziałam, że nawet nie miałam szansy zmatchować się z inną rodziną, bo wszystkie zainteresowane miały dzieci poniżej 2 roku życia. Więc.. no heloł!
Dostałam dokument w stylu "odroczenie wizy", dzięki któremu nie płace jeszcze raz tylko dosyłam potrzebne dokumenty. Konsul mi wpisał "dosłać referencje z niespokrenionym dzieckiem, lub zmiana rodziny".
Wyszłam z ambasady śmiejąc się i niedowierzając. Zamknęłam za sobą drzwi i sie rozryczałam. Wkurzona na maksa zadzwoniłam do agencji!
Powiedziano mi, że konsul się myli, że dziewczyny już dostawały wizę z referencjami tylko od rodziny (to akurat wiem, bo się dowiadywałam.. nawet wspomniałam o tym konsulowi, a on na to "oo to nasz błąd, przeoczenie" -.-). Później zadzwoniłam do mojej SowyAgaty, żeby się pożalić! Zaabsorbowana rozmową i wściekłością.. zgubiłam się! A co tam! Szłam przed siebie! :D
Ale wracając do tematu... Agencja postanowiła wysłać dokument do ambasady, który miał udowodnić, że taka zasada nie istnieje. Agencja z Londynu i USA dzwoniła do mnie, że nic takiego nie jest napisane w warunkach bycia au pair i oni nie rozumieją. Mój host jest prawnikiem i również to sprawdził. Wydaje mi się, że z ambasadą to jest tak jak z urzędami. Jest taka zasada i koniec. Nikt jej nie zapisał, nikt nie wie dlaczego, ale ona istnieje i trzeba się stosować -.-. Jakieś ktoś w abasadzie tak powiedział i nikomu się nie chce sprawdzać. Dla nich to tylko odrzucnowy wniosek. Dla mnie?!.. nawet nie wiem co napisać.
No więc agencja wysłała... chce tylko przypomnieć że miałam tylko 2 tygodnie do wylotu... ambasada odpowiedziała dopiero 3 września^^ szanse na wyjazd 8 były marne.. ale jeszcze były... Niestety. Powiedzieli, że taka była decyzja konsula i oni nie będą teraz tego zmieniać. Mam dosłać referencje, albo zmienić rodzinę.
Dla mnie masakra. Stres milion, niewiedza... nie wiedziałam czy się pakować czy nie. Agencja była pewna, że dostane na czas i rodzina zapłaciła za wszystko. Zabookowany lot, wycieczka po NYC... a tu BANG! BAN NA WIZĘ!
No i kolejny stres dla mnie.. czy rodzina poczeka?! A co jeśli nie!? Wszystko od początku?! Niee... a z drugiej strony.. chce do USA, nie mam innego planu. Jeju.. chcijcie mnie!
No i CHCĄ! Ta odpowiedź była mega mega mega! :D Już się nie liczyło, że musze miesiąc czekać. Ważne że mnie chcą! Poczekają! Uff.. a teraz dać mi wizę muszą!
Na szczęście jak nie dostałam wizy to od razu chciałam mieć plan B i zaczęłam prace w żłobku. Niedługo będe miała te 200h, wyśle referencji i po sprawie.
Nie życze nikomu tego. Najgorsze było to, że to nie była moja wina. Najgorsze. Wiedziałam, że ja nic nie mogę zrobić, nie mogę być nawet na siebie zła. Nie wiem, kto ostatecznie ma racje.. agencja czy ambasada.. i szczerze? Mało mnie to obchodzi. Mam po prostu ochotę powiedzieć.. Dlaczego ja?!
Martyna, lat 19.
-Nie może zrozumieć dlaczego ona padła ofiarą zarówno błędu ambasady, jak i jej pracodawców.
Mam nadzieję, że teraz wszystko już jakoś zleci :) Pozytywna rzecz - mam jeszcze miesiąc w Polsce, co oznacza więcej czasu ze znajomymi!
Gdzieś podświadomie tego chciałam. Przez to że zmatchowałam się 6 sierpnia, a już 8 września miałam lecieć.. miałam wrażenie, że za mało czasu spędziłam z ludźmi!...
Teraz prosze o trzymanie kciuków!
Już niedługo przybywam do USA! I podbijam NYC!
A to mój torcik-niespodzianka z imprezy pożegnalnej <3
O kurcze, to faktycznie niefajna sprawa, ale super sobie poradziłaś! Pewnie większość dziewczyn zatrzymałaby się w miejscu a Ty brniesz dalej! :)
OdpowiedzUsuńDobrze wyszło z rodziną, że nie szukają nikogo nowego - widocznie są do Ciebie mega przekonani!
I powodzenia życzę teraz, oby już Ci nie robili żadnych problemów w rozpoczęciu swojej amerykańskiej przygody!! :D
Właśnie! Bo najważniejsze to sie nie poddawać ;) a ten miesiąc dużej wyjdzie Ci na dobre, bedziesz pewniejsza w opiece nad dziećmi poniżej 2 lat ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że się nie poddałaś! Trzymam za Ciebie kciuki! :) Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńJa miałam refernscje od wujka, ale na refernecji napisął mi "family friend".
OdpowiedzUsuńCiesz się, że nie leciałaś tego 8go. Lot był tragiczny !
Czemu był tragiczny ?
Usuńwspółczuje, wiem jak to jest, ja juz od tak dawna planuje wyjazd ale coraz bardziej zaczynam w niego wątpić, nie mam prawa jazdy jeszcze rok temu była możliwosc załozenia roomu mimo to bo przeciez są rodziny które nie wymagają prawka..no ale ok stwierdziłam że zacznę szukac rodziny na własną rękę jeszcze w roku szkolnym(bo przeciez dopiero po skonczeniu mozna się zgłosić do agencji) znalazłam fajną rodzinę z NY u których teraz jest Polka i którą miałabym zastąpić, nie wymagają od au pair prawa jazdy wszystko super....do momentu gdy okazało się że są oni w CC, a gdy do nich napisałam ze mam rodzine i wgl ale nie mam prawa...odpisali mi że nie mogę wziąć udziałuw programie bo takie są zasady i koniec....jestem załamana, coprawda oni potrzebują mnie dopiero od lutego wiec mogłabym się spiąć i zrobić prawko ale skoro w usa i tak nie bd go używała? Te niektóre zasady są takie bezsensu....nie wiem co już mam robić.
OdpowiedzUsuńNa twoim miejscu zdałabym prawo jazdy teraz... do lutego masz dużo czasu, a jeśli naprawdę chcesz wyjechać, to musisz zrobić wszystko, by się to udało - jak każda Au Pair.
UsuńA na Ciebie Martyna czekam z wielką niecierpliwością - czas szybko minie i już niedługo będziemy podbijać NYC w każdy weekend :)
Przemyślałam to i w tym tygodniu zapisuję się na prawko, szkoda tracić czas na rozmyślania co robić, najbardziej boję się że nie zdam ale na dobrą sprawę mam jeszcze 5 miesięcy i dużo wolnego czasu żeby porządnie się przygotowac, no w końcu nie często zdarza się fajna rodzinka z NY, mam nadzieję że do zobaczenia w US! ;)
UsuńZdawaj Zdawaj! Jak najszybciej. Trzymam kciuki i wierzę, że się uda! No i oczywiście że do zobaczenia w NYC <3
UsuńSzczęście w nieszczęściu ! Jasna cholera, powiem Ci, że jesteś kolejną osobą, która w ostatnim czasie nie dostała wizy!
OdpowiedzUsuńJa dostałam, aczkolwiek już prawie miałam zmieniać miejsce spotkania z krakowa na warszawę, bo ponoć w krakowie istniało spore ryzyko, że będę kolejną, która trafi na pana konsula, który w stosunku do programu au pair jest na NIE.
Grunt, że rodzinka poczeka, koniecznie daj znać jak już wiza będzie bezpiecznie w paszporcie uśmiechać się do Ciebie!
Buziaki i powodzenia !
Strasznie Ci współczuję! Padłaś ofiarą bycia prawdomówną, bo gdybyś (tak jak większość dziewczyn) miała lewe referencje od znajomych, albo zwyczajnie nie podawała pokrewieństwa z ty dzieckiem, to ominęła byś tę BZDURNĄ zasadę, bo tak jak mówisz, spokrewnione dziecko tak samo płacze, chce jeść i robi kupę... ale dzielna jesteś, że brniesz dalej do przodu mimo wszystko i wkrótce wsiądziesz do samolotu w kierunku USA :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńStrasznie Ci współczuję! Padłaś ofiarą bycia prawdomówną, bo gdybyś (tak jak większość dziewczyn) miała lewe referencje od znajomych, albo zwyczajnie nie podawała pokrewieństwa z ty dzieckiem, to ominęła byś tę BZDURNĄ zasadę, bo tak jak mówisz, spokrewnione dziecko tak samo płacze, chce jeść i robi kupę... ale dzielna jesteś, że brniesz dalej do przodu mimo wszystko i wkrótce wsiądziesz do samolotu w kierunku USA :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMartyna, co tam u Ciebie sie dzieje, lecisz do stanow czy nie? 3MAM KCIUKI
OdpowiedzUsuńlecisz do stanow czy nie?
OdpowiedzUsuń