poniedziałek, 9 września 2013

Dlaczego?

No jak obiecałam - wszystko opiszę.
"Sekret" "Sekretem", nastawienie nastawieniem, a życie życiem. Wszechświat wystawił mnie na próbę i nie mam zamiaru się poddać.

Kiedyś pisałam o tym, że w Cultural Care nie byłam infant qualified (czyli, że nie mogę zajmowac się dziećmi poniżej 2 roku życia), a w APIA powiedzieli mi, że jestem. W CC powiedzieli, że nie, bo mam referencje od dziecka z mojej rodziny, a to się nie liczy. Byłam bardzo zmieszana tą sytuacją, ale stwierdziłam, że przecież równie dobrze mogłam zapisać się tylko do jednej agencji i nic bym nie wiedziała, że gdzieś w drugiej są inne zasady. Bardziej chciałam się zmatchować w APIA, więc się upewniłam, czy na pewno mogę zajmowac się dziećmi poniżej 2 roku życia. Powiedzieli, że tak. Stwierdziłam, że może CC przyjęło taką zasadę i koniec. Przecież APIA istnieje chyba z 20 lat i by wiedzieli, jeśli byłaby taka zasada (bezsensowna swoją drogą! Bo to, że opiekujesz się bobasem z rodziny nie sprawia, że to dziecko nie robi kupy, nie płacze i w ogóle opiekuje się same sobą, bo wie, że jesteś jego ciocią^^ ).

Jak wiecie zmatchowałam się z moją familią z rocznym dzieckiem.
Pełna pozytywnego nastawienia przyjechałam do Wawy... A tam konsul: BAN NA WIZE, BITCH!.. tak nie powiedział, ale tak się poczułam.
Konsul powiedział, że nie mogę jechać do tej rodziny, bo referencje od rodziny się nie liczą. No to ja mu mówie, że nie wiedziałam, że skoro agencja mi pozwoliła się z nimi zmatchować, no to nie moja wina. A co śmieszniejsze - rodzina widzi moje referencje, więc mówie mu: Rodzina zdecydowała mi pozostawić swoje dziecko na rok, wiedząc jakie mam referencje i nie mają nic przeciwko. Skąd ta zasada?!
I zresztą stwierdziłam, że mogłabym sobie wpisać cokolwiek w tych referencjach... oni tego nie sprawdzają tak naprawdę. Czytają zeskanowaną kartkę... więc mogłabym napisać "to nie moja rodzina" i byłoby po sprawie.. ech. Kłamstwo wyszłoby mi na dobre.
Potem mówi mi, że albo zrobie nowe referencje.. to mi zajmie gdzieś miesiąc, no bo 200h do wyrobienia, albo zmienie rodzine na taką z dziećmi powyżej 2 roku życia... I wtedy zaczęło mi się w głowie takie..."Nie... niee, niee. Przecież to .. JA. Muszę dostać wizę. Przecież on sobie jaja ze mnie robi. Nie zgadzam się"... no i mówie mu "PANIE! Przecież to nie moja wina, ja zrobiłam wszystko dobrze, jaka w tym ma wina, że agencja nie wiedziała o tej zasadzie?!" on na to "żadna, masz prawo być zła i smutna. Ale wizy nie dostaniesz..." wrrr.. no i mówie mu, że agencja nie wiedziała, bo gdyby wiedziała, to by mnie nie zmatchowała. No i też powiedziałam, że nawet nie miałam szansy zmatchować się z inną rodziną, bo wszystkie zainteresowane miały dzieci poniżej 2 roku życia. Więc.. no heloł!
Dostałam dokument w stylu "odroczenie wizy", dzięki któremu nie płace jeszcze raz tylko dosyłam potrzebne dokumenty. Konsul mi wpisał "dosłać referencje z niespokrenionym dzieckiem, lub zmiana rodziny".
Wyszłam z ambasady śmiejąc się i niedowierzając. Zamknęłam za sobą drzwi i sie rozryczałam. Wkurzona na maksa zadzwoniłam do agencji!
Powiedziano mi, że konsul się myli, że dziewczyny już dostawały wizę z referencjami tylko od rodziny (to akurat wiem, bo się dowiadywałam.. nawet wspomniałam o tym konsulowi, a on na to "oo to nasz błąd, przeoczenie" -.-). Później zadzwoniłam do mojej SowyAgaty, żeby się pożalić! Zaabsorbowana rozmową i wściekłością.. zgubiłam się! A co tam! Szłam przed siebie! :D
Ale wracając do tematu... Agencja postanowiła wysłać dokument do ambasady, który miał udowodnić, że taka zasada nie istnieje. Agencja z Londynu i USA dzwoniła do mnie, że nic takiego nie jest napisane w warunkach bycia au pair i oni nie rozumieją. Mój host jest prawnikiem i również to sprawdził. Wydaje mi się, że z ambasadą to jest tak jak z urzędami. Jest taka zasada i koniec. Nikt jej nie zapisał, nikt nie wie dlaczego, ale ona istnieje i trzeba się stosować -.-. Jakieś ktoś w abasadzie tak powiedział i nikomu się nie chce sprawdzać. Dla nich to tylko odrzucnowy wniosek. Dla mnie?!.. nawet nie wiem co napisać.
No więc agencja wysłała... chce tylko przypomnieć że miałam tylko 2 tygodnie do wylotu... ambasada odpowiedziała dopiero 3 września^^ szanse na wyjazd 8 były marne.. ale jeszcze były... Niestety. Powiedzieli, że taka była decyzja konsula i oni nie będą teraz tego zmieniać. Mam dosłać referencje, albo zmienić rodzinę.
Dla mnie masakra. Stres milion, niewiedza... nie wiedziałam czy się pakować czy nie. Agencja była pewna, że dostane na czas i rodzina zapłaciła za wszystko. Zabookowany lot, wycieczka po NYC... a tu BANG! BAN NA WIZĘ!
No i kolejny stres dla mnie.. czy rodzina poczeka?! A co jeśli nie!? Wszystko od początku?! Niee... a z drugiej strony.. chce do USA, nie mam innego planu. Jeju.. chcijcie mnie!
No i CHCĄ! Ta odpowiedź była mega mega mega! :D Już się nie liczyło, że musze miesiąc czekać. Ważne że mnie chcą! Poczekają! Uff.. a teraz dać mi wizę muszą!
Na szczęście jak nie dostałam wizy to od razu chciałam mieć plan B i zaczęłam prace w żłobku. Niedługo będe miała te 200h, wyśle referencji i po sprawie.

Nie życze nikomu tego. Najgorsze było to, że to nie była moja wina. Najgorsze. Wiedziałam, że ja nic nie mogę zrobić, nie mogę być nawet na siebie zła. Nie wiem, kto ostatecznie ma racje.. agencja czy ambasada.. i szczerze? Mało mnie to obchodzi. Mam po prostu ochotę powiedzieć.. Dlaczego ja?!

Martyna, lat 19.
-Nie może zrozumieć dlaczego ona padła ofiarą zarówno błędu ambasady, jak i jej pracodawców.

Mam nadzieję, że teraz wszystko już jakoś zleci :) Pozytywna rzecz - mam jeszcze miesiąc w Polsce, co oznacza więcej czasu ze znajomymi!
Gdzieś podświadomie tego chciałam. Przez to że zmatchowałam się 6 sierpnia, a już 8 września miałam lecieć.. miałam wrażenie, że za mało czasu spędziłam z ludźmi!...
Teraz prosze o trzymanie kciuków!
Już niedługo przybywam do USA! I podbijam NYC!

A to mój torcik-niespodzianka z imprezy pożegnalnej <3

piątek, 6 września 2013

Nie lece... teraz.

Lece na początku października. Długa, skomplikowana historia. Przepraszam, że nie pisałam. W następnym poście wszystko opowiem.